Dawno nikomu tak nie współczułem....Nie widziałem co prawda "Creeda" ale uznałem że Oscar mu się należy jak psu buda. Może i nie jest to aktor pokroju Pacino, Brando, Connery czy Gajos i Łomnicki ale chciałem żeby dostał tą statuetkę bo wkurzają mnie krytycy przez tyle lat nazywali go "drewnem". Niech najpierw napiszą w 3 dni scenariusz do filmu z sobą z samym w roli głównej, który dostanie Oscara za najlepszy film i kilka innych nominacji (mam tu oczywiście na myśli pierwszego "Rocky ego"). W "Rambo: pierwsza krew" też się spisał aktorsko. Gdyby wczoraj wygrał byłoby to prawdziwe zwycięstwo włoskiego ogiera ;-) No cóż złoty glob i nagroda odkupienia niestety muszą mu wystarczyć :-( choć i tak czasami wydaje mi się że wujek oscar na półce nie zawszę coś znaczy.
W Rocky 1986 i Rambo-pierwsza krew 1982 dobrze zagrał. W Creed też.
Przynajmniej ma 2 nominacje do oskara za Rocky 1 i Creed.
Arnold nie ma żadnej nominacji.
Gdyby wygrał byłoby OK, bo był bardzo dobry w "Creedzie", ale Rylance był wybitny (i zwyczajnie najlepszy z nominowanych), więc jego zwycięstwo bardzo mnie cieszy. :)
A powoływanie się na sukces Oscarowy pierwszego "Rocky'ego" niewiele wnosi: przecież wiadomo, że wygrana tego filmu to jedna z najbardziej błędnych decyzji Akademii ("Rocky" jest spoczko, ale pokonał "Taksówkarza", "Sieć" Lumeta i "Wszystkich ludzi prezydenta", więc LOL z takiej decyzji :P ).