Jak na film nie jest zły, ale jak na biografię to zbyt płytki i zbyt odbiegający od prawdy. Dla ludzi chcących poznać bliżej Jima polecam książkę ,,Nikt nie wyjdzie stąd żywy" J. Hopkinsa i D.Sugermana. Jak dla mnie wciągająca i ciekawie przedstawia Jima. Niestety mało napisali o samym zespole, ale książka byłaby pewnie jeszcze grubsza.
Film jest świetny, moim zdaniem, jeżeli postrzegamy go jako film, jako sympatyczna gratkę, bo jeżeli pomyślimy o historii The Doors i Jima to film, cytując Manzarka, "jest okropny!". Nie można jednak opierać swojego zdania na temat film wyłącznie w oparciu o zgodność z rzeczywistością, bo nie jest to dokument i odwzorowanie rzeczywistości absolutnie nie było jego celem. Ten film to tylko płytki, ogólnikowy hołd - nieco przesadzony, skrajny, ponieważ skierowany nie tylko do fanów, ale i do publiczności nie znającej TD, która oczekuje skandali i szoku. Ciężko jest widza przyciągnąć surowymi faktami, o ile nie jest fanem. Film polecam, jak najbardziej, ale przede wszystkim wszystkim polecam dystans i luz. Jeżeli chcecie coś o historii TD i JM to faktycznie książka "Nikt nie wyjdzie stąd żywy", czy dokument "When you're strange" są bliższe, ba!, o wiele bliższe prawdy o zespole, choć pewnie też nie przekazują wszystkiego (nawet autobiografie niewiele by dały, bo pamieć ulega zniekształceniom). The Doors Stone'a to genialny film, mimo wad, ale nie (NIE!) żaden dokument. Amen. Bez odbioru.
Zapomniałeś dodać, że Val Kilmer w tym filmie jest jak skóra zdjęta z Jima. Aż łezka się w oku kręci kiedy widzi się go w tamtych czasach.
A to fakt! Facet naprawdę wczuł się w rolę! Nie tylko przypomina Jima z samego wyglądu, ale ten sposób bycia, miny, puste, odległe spojrzenia. Ogólnie cała gra aktorska i to nie tylko Vala, ale wszystkich była naprawdę palce lizać! :)
Do Trax, przeczytales 1 ksiazke i do tego jedna z najgorszych biografii Morrisona i piszesz, ze film odbiega od prawdy. The Doors to wydarzenia tylko z kilku lat, 1965/6 do smierci Morrisona. To nie miala byc jego biografia, skad to wziales? Jak przeczytasz wiecej pozycji to moze wtedy bedziesz mogl cos zarekomendowac. Jak na razie jesli nie wiesz wystarczajaco na jakis temat to lepiej nic nie pisz bo wprowadzasz ludzi w blad.
Właśnie. To nie miała być biografia, tylko impresja artystyczna. Czyli w kilku słowach rzeczy, które reżyserowi luźno kojarzyły się z zespołem. I mamy na przykład świetną scenkę na pustyni. Bardzo surrealistyczna wizja. Oliver Stone bardzo nietypowo kręcił filmy. A tak ogólnie film dobry, choć momentami nudnawy i nieco przydługi.