Cała seria jest OK, ale do tej cześci mam jakoś największy sentyment
Ja mam to samo....zdecydowanie jeden z najlepszych filmow akcji!!!!! I nigdy sie nie nudzi....zwlaszcza w Swieta!!!
Też tak mam. Lata temu gdy oglądałem te filmy po raz pierwszy "dwójka" spodobała mi się najbardziej; wczoraj powtarzałem pierwsze trzy części i "obawiałem się", że może po latach percepcja będzie inna. Ale: nie. Nadal jest ekstra i właściwie ma według mnie tylko jedną "wadę": główny zły koleś nie jest tak wyrazisty jak Gruberowie z "jedynki" czy "trójki". Najlepszy dowód, że "dwójkę" skończyłem dosłownie kwadrans temu i już nie pamiętam, jak się nazywa. Colonel Jakiśtam... Może ten Pablo Escobar z przeceny byłby ciekawym villaniem, ale jest go w tym filmie jak na lekarstwo. Więc tylko tego brakuje temu filmowi, by móc "w pełni" przebić "jedynkę". Powinni od razu dać Jeremy'ego Ironsa do tej części.
Dla mnie to przypadek podobny do Terminatorów. Jedynka bardziej thrillerowata, dwójka nastawiona na akcję i efekty. Ba, nawet Robert Patrick (T-1000) gra w Die Hard 2! :D
Z tym głównym bohaterem to masz kurde rację! Właśnie czytając Twój wpis się na tym złapałem, że tez ledwo go kojarzę!:)
"Główny zły koleś" z II nie jest tak wyrazisty, bo Sadler z całym szacunkiem to jednak nie ta charyzma co Rickman i Irons.
Nota bene obaj to Brytyjczycy - ta nacja jakoś wyjątkowo dobrze wypada w rolach niemieckich czarnych charakterów :)
Przykładów jest więcej.
Dla mnie też ''Szklana pułapka 2'' jest najlepsza z całej serii.To za sprawą brawurowej akcji i wspaniałego klimatu(raz John McClane jest przebywa w terminalu,raz w podziemnych korytarzach lotniska,raz w wieży kontrolnej,a raz w środku śnieżycy).
I ten sam początek, że niby wszystko super a tu gdzieś na boku zaczyna się akcja
Racja.Teraz nie tworzą takich filmów i nie potrafią tak dobrze wprowadzić widza w główną akcję filmu :)
Bo zaniedbali scenariusze na korzyść efektów specjalnych i tempa akcji - przez co dzisiejsze filmy z tego gatunku przypominają komiksy, lub gry komputerowe.
Poza tym częste przepsychologizowanie. Coraz rzadziej główny bohater kina akcji to tak jak John McClane zwyczajny, prosty i prostolinijny gość [tyle, że nie do zniszczenia fizycznie...:))) ], dziś prawie każdy musi mieć jakąś niesamowitą tajemnicę i przypominać postać, która o północy wstała z grobowca, by wykonać filmowe zadanie.
Do tego jeszcze nagminne dziś, przeklęte "filtry", powodujące, że naturalne barwy zastępuje wstrętna i ponura, sinoniebieska poświata - jak z jakiegoś filmu s.f. o rzeczywistości po wojnie nuklearnej.
Ogólnie trzy pierwsze części "Die Hard" są na dobrym, wyrównanym poziomie.
Tyle, że jedynkę wyróżnia świeżość i ten specyficzny, klaustrofobiczny klimat akcji dziejącej się w zamkniętej przestrzeni wieżowca.
Mam takie same odczucia. Świetny klimat śnieżycy, zakamarków lotniska.
Przebija to wszystko pierwszą część.
Trudno orzec. 1 czesc byla niczego sobie - nowatorska, efektowna, z humorem i dramaturgiem. A w dodatku miala 1 z najlepszych czarnych charakterow ever. Dwojka de facto jest odgrzewanym kotletem, ale podanym na zlotej tacy. To ciekawe, bo rezyser tego filmu wlasciwie w zyciu popelnil 2 dobre filmy - 1 z nich to die hard 2:)