Dlaczego nie ma tutaj żadnych komentarzy na forum? Jestem w szoku, opowiedziane bez zbytniego patosu, osobiste przemyślenia Sylvestra. Bardzo się wzruszyłam. Dla ludzi, którzy wychowali się na jego filmach pozycja obowiązkowa.
może dlatego, że film miał premierę dwie godziny temu, a normalni ludzie - w przeciwieństwie do ciebie i do mnie - zasiadają przed ekrany dopiero wieczorami?;)
Uważam że powinni nakręcić serial dokumentalny taki jak dostał Beckham, Schwarzeneger czy Jordan. Wtedy jest możliwość pokazania wielu istotnych wydarzeń w życiu takiej gwiazdy. Filmy z Sylwestrem uwielbiam, to zawsze był jest i będzie mój ulubiony aktor. Facet w wieku 40 lat był mega seksowny, uparty, dążył do celu. Wiadomo że to nie jest taki aktor jak DeNiro czy Al Pacino, ale musi taki być. Dla mnie jest legenda i zasługuje na to aby o nim długo pamiętać.
Jest jakiś reality show z jego rodziną, ale to kiepskie porównanie z takimi serialami dokumentalnymi. Też mi brakowało kilku wydarzeń z jego życia i ciekawostek, ale potem pomyślałam, że ten film jest doskonały w tym, że on nie miał być jego biografią. On miał wytłumaczyć jakby skąd się wziął Stallone, co go ukształtowało, jak zabłysnął i zakończyć tym, czym sam Stallone chciał zakończyć, czyli podsumowaniem tego, co naprawdę dla niego się liczyło i czego żałował. Poza dokumentem o Sennie nie przypominam sobie, żebym płakała na innym dokumencie, Sly jest wyjątkiem bo przeżyłam naprawdę bardzo głębokie wzruszenie. I fajnie byłoby gdyby powstał bardziej rozbudowany dokument bardziej szczegółowy, ale cieszę się też, że powstał film w takiej formie jak ten. Który będzie jakby pożegnaniem Sylwka z fanami, z karierą, takim zwieńczeniem, na które zasługiwał, na swoich warunkach. Tak samo jak tworzył Rockiego na swoich warunkach.
Swiezo po seansie. Koncowka na prawde scisnela mnie za gardlo. Wielki czlowiek o wielkim sercu. Zywa legenda. Wychowalem sie na jego filmach i czuje sie zaszczycony ze moglem zyc w jego czasach. Wielki szacunek i wielka milosc do tego co zrobil.