To co zrobili tutaj z postacią Rambo jest absolutną zbrodnią. Pierwsza część była świetna, to właściwie był bardziej dramat niż film akcji. Dodajmy, że dramat o mocno antywojennym charakterze. Rambo jest tam ofiarą, z człowieka stał się bardziej maszyną i to na dodatek zepsutą, nie może normalnie funkcjonować i nikt go nie potrzebuje. Cholernie mocny, ponury film, a tutaj wszystko zostało strasznie strywializowane. Gorzej niż u jakiejkolwiek innej postaci popkultury, bardziej nawet niż figura wampira, która została sprowadzona do nastoletniego romansu i reklamy oreo.
Całość jest zwykłym gniotem, prawicowym porno nie udającym, że chodzi o coś innego niż kompensację traumy Wietnamu i lęków Zimnej wojny. Nawet jako akcyjniak jest kompletnie żenujący, w jedynce John musi sobie radzić dzięki sprytowi oraz komandoskim skillom, naprawdę zastanawiamy się jak tym razem facet sobie poradzi. Tymczasem tego tutaj nie ma, jest jakimś wcieleniem rzymskiego Marsa i prostacko zabija hordy wrogów pozbawiając akcję i śmierć znaczenia. Nawet efektowne eksplozje są tylko pretekstem do masakrowania komiksowych komunistów i leczenia zbolałego ego.
To absolutnie koszmarny wytwór kinematografii, który ma w tym kraju dobrą opinię dzięki nostalgii za czasami vhs i debilnym hipsterom traktującym to na zasadzie beki i ironii, a ten obraz jest zwyczajnie zły, zarówno pod kątem artystycznym i moralnym.