Ten ostatni daje czadu jak żaden, chociaż oglądam ich wszystkich regularnie :D
Film nie daje odpocząć, ogląda się na bezdechu :), akcja gna do przodu bez dłużyzn i nudy. Zmiana klimatu aż bije piachem po oczach :D Świetna muzyka, fantastyczne, unikalne zdjęcia, widoki których nie widzi się co dzień. Przepych i estetyka audiowizualna na najwyższym poziomie. Za to klimat wylewa się z ekranu.
Jak dla mnie MI są o wiele lepsze od Bonda i "lżejsze" od poważnego Bourne'a ;)
Jest tu właściwie wszystko: akcja, napięcie, humor, element zaskoczenia. No i cóż - Benji rulez :P
Każda seria ma swój niepowtarzalny klimat. Nową serię Bonda uwielbiam chyba głównie za elegancką, męską mowę ciała głównego bohatera - np. wspaniała gra w uwodzenie w pociągu między Evą a Danielem.
A MI ma to co Bond plus haryzmatycznego Toma minus element ciągłego podrywu :D